Pierwszy raz usłyszałam tę nazwę parę dni temu. Przypadkiem. Szukając inspiracji na świąteczne ozdoby z darów mojego ogrodu, wiecie, szyszki, kora, zbutwiałe drewno i inne naturalne „śmieci”. Z racji tego, że jak się okazało nie znając nazwy tej filozofii również jestem częściowo jej wyznawcą, przyjrzałam się jej dokładnie.

Zero Waste. Czyli, że jak?

W skrócie chodzi o to, aby jak najmniej marnować i jak najwięcej wykorzystywać ponownie surowce. W tej filozofii kluczem jest odciążenie Matki Natury i nie doprowadzanie do marnotrawstwa.

Jednym z założeń tego wyznania jest termin „Crandle-to-crandle”, czyli od kołyski do kołyski. Oznacza to, że nowopowstały przedmiot po skończeniu swojego żywota powinien na nowo się narodzić w postaci innego przedmiotu. Materiały przepływają w obiegu zamkniętym, a odpady nie powstają. Ale Zero Odpadów to nie tylko ponowne użycie materiałów, ale także produkowanie przedmiotów, które służą nam dłużej, wolniej się zużywają oraz łatwiej je naprawić. Brzmi świetnie, zwłaszcza w dobie wzmożonego konsumpcjonizmu i teorii celowego postarzania przedmiotów. Zawsze podczas pierwszych dni listopadowych dociera do mnie jak potrafimy bezsensownie zanieczyszczać środowisko. Wiecie o czym mówię? Mnóstwo zniczy, które po paru dniach trafiają na wysypisko, gdzie o segregacji można tylko pomarzyć. O tym może innym razem, wróćmy do sedna.

Dlaczego powstała ta filozofia?

Produkujemy coraz więcej odpadów stałych, tym samym coraz większą powierzchnię ziemi zajmują składowiska śmieci. I tutaj polecam poczytać o wielkiej wyspie śmieci znajdującej się na oceanie. Wg prognoz ekologów w roku 2050 w morzach i oceanach będzie więcej plastiku niż ryb. Z gór składowanych śmieci wydobywają się substancję, które dostają się do gleby i wód. Przy dużym wzroście populacji potrzeba sięgać po coraz większe zasoby środowiska. Jak wszyscy wiemy zasoby te są ograniczone i dla dobra przyszłych pokoleń potrzeba wyznaczyć strategię jak zapobiegać ich eksploatacji i jak zminimalizować marnotrawstwo.

W akcje ratunkową włączają się nie tylko zwykli zjadacze chleba, którzy z zapałem przyjmują filozofię „Zero Waste”, ale również producenci i dystrybutorzy. Przez ostatnie latach w naszym kraju możemy zauważyć, że filozofia ta staje się trendowa. W Internecie można znaleźć sklepy online, które prosperują w zgodzie z tym sposobem myślenia. Oferty zawierają między innymi kompostowalne worki na śmieci, rurki bambusowe i metalowe do napojów i uwaga… wkładki higieniczne wielokrotnego użytku. Wszystko to pakowane w szkło lub papier… zero plastiku.

Również celebryci z całego świata angażują się w promowanie nurtu braku marnotrawstwa. Pionierką podejścia do eliminacji śmieci jest Bea Johnson, która zmieniając nawyki swojej rodziny doprowadziła do tego, że produkuje tylko… słoik śmieci rocznie! Nie, nie trzeba od razu tak radykalnie, ale warto pomyśleć co my możemy zrobić dla planety i przyjąć wyzwanie.

Wskazówki

Jeśli zainteresował Cię temat, poniżej kilka wskazówek jak zmniejszyć ilość śmieci w swoim gospodarstwie oraz jak przyczynić się globalnie do produkcji mniejszej ilości śmieci.

  • Czy na pewno tego potrzebujesz? Często zadaję sobie to pytanie będąc na zakupach, kiedy zachwyci mnie jakaś duperela. Czy potrzebuje kolejnej świeczki zapachowej? Czy niezbędna mi jest kolejna torebka? Niestety, nie jestem nawet w 50% minimalistką, więc zdarzają mi się mniejsze lub większe grzechy. Jeśli nie możesz się powstrzymać od kupowania, przeglądnij pozostałe punkty, powinno być łatwiej J
  • Chodź na zakupy ze swoją torbą.
  • Nie bierz potwierdzenia płatności. Coraz częściej ekspedientki pytają czy drukować kopię. Powiedz: nie. Wystarczy paragon.
  • Ograniczaj stosowanie jednorazówek. Obecnie w naszym kraju zużywa się około 500 torebek foliowych na mieszkańca rocznie, w Dani podobno tylko 4. Jeśli kupuję warzywa w supermarketach wkładam je do jednej foliówki (marchew, pietruszka, seler – mieszczą się, bo biorę dokładnie tyle ile potrzebuje mój mąż na rosół J), na reklamówkę naklejam wszystkie naklejki, nie wiem jak to wpływa na komfort pracy kasjerów, ale nie zdarzyło mi się spotkać z negatywnym nastawieniem do mojego oszczędzania plastiku.
  • Segreguj! Segreguj wszystko.
  • Jeśli masz możliwość to kompostuj. Kompost to cudowna sprawa dla roślin.
  • A co powiesz na wodę z kranu? Sprawdź jakość wody w swoim miejscu zamieszkania i pij śmiało.
  • Kupuj i gotuj tylko tyle ile faktycznie potrzebujesz. Miej się na baczności zwłaszcza na imprezach. A jeśli coś zostaje i wiesz, że temu nie podołacie? To pakuj gościom na śniadanie!
  • Oddawaj rzeczy do naprawy. Buty, torebki, gadżety elektroniczne, agd… Zaoszczędzisz i wspomożesz lokalnych rzemieślników.
  • Jeśli już musisz coś kupić to kupuj rzeczy porządne i dobrej jakości. Sama w miarę możliwości to robię wedle zasady mojego szefa: „Biednego nie stać na kupowanie dziadostwa” J. Stosuję!
  • Daruj sobie plastikowe słomki. Naprawdę piwo bez słomki nie smakuje? Niektóre bary nie oferują już wcale plastikowych słomek.
  • Gaś światło jeśli nie ma Cię w pomieszczeniu.

Radykalne podejście 🙂

Uwaga, teraz będzie radykalnie, takie ciekawostki co robią „pełnotłuści” wyznawcy tej ideologii

  • Kupuj samotne banany.
  • Przychodź do maca i starbucksa z własnym kubkiem (chociaż nie wiem, czy radykaliści się tam stołują).

Niektórzy zarzucają, że ruch Zero Odpadów to tylko chwilowa moda i ludzie ulegają jej bezmyślnie, naśladując celebrytów, którzy zbijają „koksy” na promowaniu świadomego stylu życia. Firmy ocieplają swój wizerunek wprowadzając niektóre elementy filozofii, ale za kulisami w korporacji dzieją się rzeczy, które z odpowiedzialnością za środowisko nie mają nic wspólnego. Są to tylko puste slogany, jak popularny teraz zrównoważony rozwój.